piątek, 3 stycznia 2014

Gwiazdy kina na wyciągnięcie pilota czyli aktorzy w serialach TV




W latach 80. i 90. spora rzesza aktorów zdobywała swoją popularność poprzez granie w serialach. Dzięki temu byli oni zauważani i mieli możliwość rozwijania się i docierania do większej publiczności. Zaczynali grać w kasowych filmach, zdobywali większe pieniądze i gromady fanów na całym świecie. Dobrym przykładem tej tendencji jest spora część obsady Przyjaciół. Jennifer Aniston z roztropnej Reachel Green wylądowała u boku Clivea Owena i Vincenta Cassela w Wykolejonym , z Gerardem Butlerem w Dorwać Byłą lub w Millerach z  Jasonem Sudeikisem. Courteney Cox (serialowa Monica Geller) zagrała w serii Krzyk, która była niesamowicie popularna, natomiast Matthew Perry (Chandler Bing w Przyjaciołach) w Jak ugryźć10 milionów 1 i 2. 
Georg Clooney natomiast grał Dr Rossa w Ostrym Dyżurze, a następnie posypały się oferty filmowe jak np. seria Ocean’s, Tajne przez poufne czy Idy Marcowe. Pierce Brosnan znany z roli Detektywa Remingtona Steelea został kolejnym Bondem. 




W ostatnich latach ta tendencja się zmieniła. Aktorzy znani ze srebrnego ekranu powracają do odbiorników naszych telewizorów. Jednym z pierwszych takich przejawów był Rockefeller Plaza 30 z Aleciem Baldwinem, z Tiną Fey u boku. Innymi przykładami są: Glenn Close, która zagrała w Układach, Ashley Judd w Misising, Kevin Bacon z Jamesem Purefoy w The Following, a Steve Buscemi w Zakazanym Imperium.
Zjawisko to można rozpatrywać na dwojaki sposób. Z jednej strony może być to spowodowane tym, iż dany aktor bądź aktorka nie mają propozycji filmowych, więc próbują swoich szans w serialach lub programach telewizyjnych. W tym przypadku jeżeli aktorzy są lubiani i trafili na odpowiedni scenariusz może wiązać się to z ich ponownym rozgłosem i popularnością. Jednakże, jeżeli publiczność nie chce oglądać aktora w filmie, może również odrzucić jego wizerunek w serialu, co może się przyczynić do jego klęski.



Z drugiej jednak strony popularny aktor filmowy grający w nowym serialu może go rozkręcić. Show stanie się lubiany (pod warunkiem, że fabuła też jest dobra, chociaż nie jest to wyznacznikiem), a aktor cały czas pozostanie na szczycie sławy. Taki samonakręcająca się zegarek. Może to jednak też prowadzić do przesytu wizerunkiem danej osoby. Chociaż obecnie istnienie szeroka gama serialowych produkcji, więc można przeskakiwać między nimi bez obaw na znużenie się ulubionym bohaterem.

Również można to ugryźć inaczej. Może przemysł filmowy poszukuje nowych twarzy. Nieznanych aktorów, którzy będą znacznie tańsi niż gwiazdy Hollywood. Może aktorzy filmowi znudzili się ciągłymi remakeami i odgrzewanymi na nowo scenariuszami i wolą zaryzykować w świecie seriali. Wydaję mi się, że telewizja daje znacznie więcej możliwości. Co roku w USA w przygotowaniu jest około 100 serialowych pilotów. Dzięki temu można efektywnie zbadać, na co publiczność ma chrapkę. Do tego dobrać odpowiednich aktorów i sukces gotowy.



Przyznam szczerze, że oczekuję właśnie na jedną z takich nowości. Amerykańska stacja NBC (odpowiedzialna między innymi za Hannibala, Crossing Lines czy The Blacklist) zapowiedziała serial o piratach Crossbones z Johnem Malkovichem w roli głównej. Zatem czekamy na nowości i zobaczymy jak długo filmowi aktorzy pozostaną w serialowym światku.

2 komentarze:

  1. Ja to widzę inaczej. Kiedyś seriale, ze względu na formę, były postrzegane głównie jako szajs dla mas (robione na potęgę sitcomy etc.). Poza kilkoma perełkami (Friends, M.A.S.H.), właśnie w takiej formie były produkowane i sprzedawane. Nikt szanujący się i/lub nie mający problemów z pieniędzmi po prostu za seriale nie chciał się brać. Wszystko zmieniło się po Rodzinie Soprano, która pokazała że rynek na seriale klasy premium jest, jeżeli nie traktuje się widza jak idioty. Aktorzy też nie są głupi - idą tam, gdzie są pieniądze. Jeżeli seriale nie są wystarczającym tego przykładem, to niech będą nim gry: Samuel L. Jackson prowadzący galę Video Game Awards czy Willem Dafoe i Ellen Page w wydanej w zeszłym roku Beyond: Two Souls.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno coś w tym jest. Chociaż moje dzieciństwo to seriale typu Drużyna A, Z Archiwum X czy MacGyver, które w tamtym czasie wydawały mi się fantastyczne. Ostatnio wznowili emisje Drużyny A i już nie jest to takie ekscytujące, ale czasem z nostalgią oglądam.
    Wiadomo, że pieniądze zawsze będą miały wpływ na aktorów, chociaż nie zawsze są kluczowym elementem. Czasem dobrzy aktorzy grają w kiepskich produkcjach dla zabawy. Odwołam się do filmu i Samuela L. Jacksona, który zagrał w "Wężach w samolocie". Sam przyznał, że jak zobaczył tytuł, to nie mógł się oprzeć :)

    OdpowiedzUsuń