Zasadniczo nie oglądam seriali, ale chcąc zacząć rozróżniać książkowe odpowiedniki postaci przynajmniej po aktorach, zaczęłam oglądać Grę o Tron. Abstrahując od smoków i intryg politycznych, seria oczarowała mnie swoim feminizmem. Pewnie nie spodziewaliście się, że serial, w którym widać głównie chędożenie i wyprute flaki może być silnie feministyczny. A jednak! Dzisiaj zaprezentuję Wam cztery powody dla których zekranizowane dzieło Georga R. R. Martina raduje moją wewnętrzną feministkę.
#1 Ilość postaci kobiecych...
Klasyczne filmy fantasy to w większości przypadków światy przepełnione facetami. We Władcy Pierścieni może i jest multum bohaterów, ale wśród nich znajduje się zaledwie kilka kobiet. Niestety, ten trend jest obecny nie tylko w tym jednym gatunku filmowym. Badacze obliczyli, że we współczesnych produkcjach postaci kobiece średnio stanowią nie więcej niż 30% obsady filmów bez względu na gatunek. Gra o Tron wyróżnia się tym, że wśród dziesiątek Martinowskich postaci można znaleźć podobną ilość kobiet i mężczyzn.
#2 ...które są równie ważne jak męskie!
Nie dość, że jest ich dużo, to kobiety w Grze o Tron pełnią równie istotne role, co mężczyźni! Mamy tu multum bohaterek, które próbują na swój sposób przeżyć w groźnym świecie i wygrać konflikt. Najbardziej charakterystycznym przykładem jest Daenerys Targeryan, młodziutka księżniczka, która na przestrzeni czterech książek zmienia się z potulnej marionetki w prawdziwą władczynię, która jest równie wpływowa, jak pozostali pretendenci do Żelaznego Tronu.
#3 Różnorodność
George R. R. Martin raduje moją wewnętrzną feministkę tym, jak różnorodne są jego postaci żeńskie. Mamy rozpieszczoną i delikatną Sansę, zawadiacką Arię, niezłomną Catelyn, złowrogą Cersei, czarującą Margaery, niebezpieczną Melisandre i kopę innych bohaterek. Każda z nich ma swój system wartości, silne i słabe strony oraz rozterki. Szczególną niechęcią wśród fanów cieszy się Sansa, która jest konformistką, ale jej historia wydaje mi się być szczególnie intrygująca ze względu na to, jak realistycznie napisaną nastolatką jest ta bohaterka. Martin rozumie, że nie wszyscy ludzie są twardzielami i buntownikami, przez co świat jego książek jest bogatszy i łatwiej jest się w nim odnaleźć.
#4 Trudności życia w patriarchacie
Nie mogę nacieszyć się tym, że świat Gry o Tron jest patriarchatem ze wszystkimi swoimi przywarami. W patriarchacie pseudo-średniowiecznego świata kobiety są biernym przedmiotem - obiektem służącym do otrzymywania gratyfikacji wizualnej czy seksualnej, z przerwami na bycie inkubatorami dla kolejnych dzieci. Większość bohaterek książki/serialu zgadza się z takim postawieniem sprawy, ale część z nim walczy. George R. R. Martin pokazuje w jak trudnej sytuacji są postaci, które sprzeciwiają się narzucanym rolom i jak ciężkie jest ich życie w takich warunkach. Bez względu jednak na to, jaką postawę wobec patriarchatu prezentują bohaterki i tak zyskują podziw odbiorców przez to, że są w stanie wytrzymać w tak okropnym świecie.
Gra o Tron to nie tylko bardzo fajna seria o okropnościach polityki i magicznych zombie. Ze względu na to, że George R. R. Martin poświęca równą uwagę zarówno kobietom, jak i mężczyznom, jego świat staje się znacznie bardziej intrygujący i prawdopodobny niż wiele innych światów fantasy. No i to chędożenie przeplatane flakami robi większe wrażenie, kiedy bierze w nim udział więcej niż jedna płeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz