sobota, 14 grudnia 2013

Film o zombie czy nie? World War Z

W związku z tym, że lubię filmy o zombie i ten film niedawno zszedł z ekranów kin, właśnie o nim troszkę napiszę. Film ten w reżyserii Marca Forstera powstał na podstawie książki Maxa Brooksa o tym samym tytule wydanej w 2006 roku. W związku z tym, że książki nie czytałam, skupię się tylko na filmie.


Film o zombie czy nie?


Populacja ziemi nieomalże równocześnie zaczyna zarażać się wirusem niewiadomego pochodzenia. Po ugryzieniu przez ‘zakażonego’ osoba w ciągu 12 sekund, a czasem do 10 minut, zamienia się w… no właśnie w co?
Zazwyczaj jak już były zombie w filmach to zjadały swoje ofiary (nie zawsze w całości, ale chociaż troszkę), a tutaj kończy się na gryzieniu, ewentualnie zabijaniu. Wygląda to raczej jakby te stworzenia chciały przejąć kontrolę nad światem, niż się żywić.

Również te ‘niby’ zombie mają jakiś instynkt grupowy, może nawet społeczny. Przez większość filmu atakują zazwyczaj grupowo, nawet ‘falami’, więc są nie do zatrzymania. W jednym momencie także jest wzmianka, że jak zabije się jednego, to reszta to wyczuwa i zachowuje się bardziej agresywnie. Czyli mamy jakieś znikome interakcje między zakażonymi.

Ten film różni się jeszcze pod innym względem od reszty zombi-produkcji. Zazwyczaj akcja toczy się w jednej lokacji, a tutaj mamy podróże po świecie i pokazywanie jak w różnych krajach ludzie radzą sobie z zarazą.
Teoretycznie przez cały film mamy wrażenie, że nigdzie nie możemy być bezpieczni. Czy to sami w mieszkaniu, czy w ogrodzonym murami mieście, czy też w samolocie. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo bycia zarażonym.

I na koniec takie spostrzeżenie: oglądając ten film ma się odczucie, że jest on nie o zagładzie ludzkości, a o Gerrym (granym przez Brada Pitta). Tylko ON może znaleźć odpowiedź i lekarstwo, tylko ON cierpi z powodu rozłąki z rodziną, tylko ON się tak poświęca dla wyższego dobra, mimo, że po drodze ma wielu towarzyszy, którzy w większości co prawda giną.
Przez cały film Gerry jest spokojny, nie ulega zbytnio panice (albo nawet wcale), na wszystko ma odpowiedź i przede wszystkim jest niezniszczalny. Przeżył bardzo wiele podczas swoich podróży, a i tak praktycznie nic mu nie jest.

Można by rzecz, że miłym akcentem jest zabezpieczenie dziedzictwa kulturowego, czyli nielicznych dzieł sztuki, które przywożą ze sobą przeróżni urzędnicy państwowi bądź wojskowi.

Moim zdaniem film nie jest świetny, ale też nie jest najgorszy. Co prawda nie poznajemy odpowiedzi skąd ten wirus się wziął, ale  na koniec widzimy jak ludzkość sobie radzi z ‘oczyszczaniem’ świata z zarazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz