Święta Bożego Narodzenia, cóż to za czas dla mediów! Producenci reklam prześcigają się w tym, żeby przebić legendarną reklamę Coca-Coli, a serwisy informacyjne intensywnie poszukują materiałów na specjalne wydania programów emitowanych w Wigilię. Tymczasem rok za rokiem oglądamy te same filmy, bo przecież święta bez Kevina to nie święta. Jak to jest z tymi filmami świątecznymi? Dlaczego niektóre pochłaniamy łyżkami bez względu na to, że widzieliśmy je już trzynaście razy?
Można by się kłócić, że ta kwestia podpada pod jakże filozoficzne pytanie pt. “dlaczego lubimy to, co lubimy”, ale wydaje mi się, że tu sprawa jest łatwiejsza do wyjaśnienia. W końcu świąteczne filmy mają własną formułę, w której muszą się mieścić. Jak to jednak jest, że tylko niektóre z nich nie nudzą nam się po dziesięciu latach powtórek? Sprawę intensywnie przemyślałam i stworzyłam listę trzech składników tworzących smakowity, świąteczny film.
#1 Główny bohater nie lubi świąt
Pierwszym składnikiem jest główny bohater, z którym widownia musi się utożsamić (albo przynajmniej zrozumieć). W zadziwiającej większości popularnych filmów świątecznych główny bohater albo nie znosi świąt, albo ma do nich mocno ambiwalentny stosunek. Kevin McAllister ("Kevin sam w domu") widzi święta jako apogeum nieprzyjemności, których doświadcza w rodzinie. Lucy ("Ja cię kocham a ty śpisz") w święta wyjątkowo dotkliwie odczuwa samotność, ponieważ spędza je w pracy ze względu na brak rodziny. Większość bohaterów “To właśnie miłość” odnosi się do świąt z dystansem, często nawet podśmiewając się z ludzi, którzy je obchodzą.
Pierwowzorem takiej postaci jest bohater “Opowieści wigilijnej” autorstwa Karola Dickensa, Ebenezer Scrooge. Nie dość, że na co dzień jest on odizolowanym mizantropem, to dodatkowo nie znosi świąt. Takie przedstawienie postaci pozwala na wprowadzenie kolejnego składnika, czyli...
#2 Święta jako czas przemian
O ile dla większości z nas święta są coroczną powtórką z rozrywki, w której pojawiają się ci sami ludzie i podobne miejsca, to dla bohaterów filmów świątecznych święta są czasem ogromnych zmian. Ebenezer Scrooge przechodzi wewnętrzną przemianę pod wpływem wizyt kolejnych Duchów Bożego Narodzenia; rodzina Kevina tak mocno przeżywa porzucenie chłopczyka, że ich relacje zaczynają normalnieć. Właściwie tylko jedna bohaterka “To właśnie miłość” nie doświadcza zmiany, chociaż można się kłócić, że jej decyzja o całkowitym poświęceniu się choremu bratu jest formą przemiany wewnętrznej.
Ponownie odnieśmy się do klasycznego przykładu: główny bohater filmu “To wspaniałe życie”, George Bailey, stopniowo zmienia swoje podejście do świata, kiedy dowiaduje się jak wyglądałoby życie innych ludzi gdyby nigdy nie istniał.
#3 Cyniczny świat, w którym zawsze wygrywa idealizm
Mamy zatem głównego bohatera, który niekoniecznie lubi święta oraz przemianę w jego życiu. Brakuje nam zaprawy, czyli świata, w którym dzieje się akcja filmu. Jeśli przypomnicie sobie większość filmów świątecznych, to bohaterowie odnoszą się w nich do świąt w dość cyniczny sposób. W “Kevinie samym w domu” widzimy zabieganie ludzi, którzy traktują święta instrumentalnie, dla bohaterów “Ja cię kocham a ty śpisz” Boże Narodzenie to okres uzgadniania urlopów i ustawiania wizyt krewnych. “To właśnie miłość” jest ciekawym przykładem, bo w tym świecie święta to tylko pretekst do wielu rzeczy. Dla niektórych bohaterów może to być czas bycia szczerym z samym sobą, a dla kogoś innego to wymówka dla wyjazdu do zagranicznych barów. Święta jako takie nie mają tam większej wartości.
Takie przedstawienie świata ma swoje plusy: lepiej rozumiemy zgorzkniałego protagonistę i tym goręcej oczekujemy szczęśliwego zakończenia. Dlatego właśnie mimo początkowej niechęci do świąt, w filmie stopniowo pojawia się coraz więcej idealizmu. Matka Kevina zaczyna rozumieć jaką koszmarną opiekunką była dla swojego syna, Lucy (“Ja cię kocham a ty śpisz") uczestniczy w rodzinnych świętach pierwszy raz od wielu lat, a bohaterowie “To właśnie miłość” po kolei odnajdują sens w swoich żywotach. A wszystko to dzieje się w święta Bożego Narodzenia. Oby nam, zwykłym śmiertelnikom, także kiedyś się tak udały.
![]() |
Obiektywnie najlepszy film świąteczny, Szklana Pułapka, też spełnia te wymagania! |
Jasną sprawą jest, że istnieją wyjątki od mojego 'przepisu', ale zastanowiło mnie jak wiele z nich opiera się na podobnym schemacie i, co ważniejsze, jak bardzo te filmy są lubiane przez szeroką publiczność. Czy macie ulubione świąteczne filmy, które oglądacie co roku? Jeśli tak, to czy posiadają wymieniane przeze mnie ‘składniki’? Pochwalcie się w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz