Większość dobrych filmów ma przynajmniej jednego dobrego i złego bohatera, chociaż nie jest to regułą. Pytaniem zatem jest co nas pociąga w jednych, a co w drugich? Albo też jakie cechy posiadają pozytywni i negatywni bohaterowie? Lubimy się identyfikować lub porównywać z oglądanymi postaciami. Czasem mówimy sobie: ja też bym tak mógł; też mnie to spotkało albo nigdy nie byłbym wstanie tak uczynić.
Więc jaki jest ten dobry bohater? Taki co postępuje ‘dobrze’ bez względu na konsekwencje? Taki co postępuje moralnie? A może taki, co jest ideałem? A może też taki co czyni źle w imię dobra? Pozytywni bohaterowie w filmach i serialach starają się postępować właściwie i kalkulować każde ryzyko, które mogłoby skrzywdzić niewinnych ludzi. Nierzadko ofiarnie oddają własne życie lub zdrowie dla innych, często nawet nieznajomych. Są inspirujący, walczą z własnymi słabościami aby stać się lepszym przykładem dla pozostałych. Często mają też jakąś wadę, która pozwala widzom na łatwiejsze identyfikowanie się z nimi. Są złymi mężami lub ojcami, mają problem alkoholowy, niezdrowy tryb życia czy hazard. Widzimy ich słabości i to że je mają pozwala nam spojrzeć na nich jak na w miarę normalnych ludzi, jak na sąsiada czy osobę, którą mijamy w sklepie. Mimo tego, że w filmach i serialach przeważnie dokonują rzeczy heroicznych, które zazwyczaj się nie przytrafiają zwykłym szaraczkom.
Bohater negatywny czy też anty-bohater jest zazwyczaj inteligentny, wybitny w jakiejś specyficznej dziedzinie, zdyscyplinowany, metodyczny. Również wydaje się niezwyciężony i władczy, ze specyficznym rodzajem siły i charyzmy. Często lubimy złych bohaterów, bo zło jest pociągające. To co robią negatywne postacie jest zakazane i nierzadko w głębi naszego jestestwa też chcielibyśmy tak zrobić. Taki bohater mówi i robi to na co ma ochotę. Niekiedy też wyglądają ‘lepiej’, ciekawiej. Mają wyjątkowy typ urody, coś mrocznego w sobie, aurę tajemniczości. Często też ubierają się z klasą, co nie jest oczywiście regułą (chociaż Gary Oldman w Piątym elemencie miał świetne stroje). Czasami odnoszę wrażenie, że anty-bohaterowie mają głębiej zbudowaną postać. Na pierwszy rzut oka też nie widzimy ich słabości, jak w przypadku bohaterów pozytywnych.
Wspólnym mianownikiem dla obu tych grup wydaje się pochodzenie. Oglądając film czy serial z dobrze skonstruowanymi postaciami zawsze zastanawiamy się dlaczego? Z jakiego powodu? Co sprawiło, że dany bohater postąpił tak czy inaczej? Jeżeli jest to negatywna postać, morderca, psychopata, to szukamy usprawiedliwienia w czynnikach środowiskowych, rodzinie czy we wczesnym dzieciństwie. Nie chcemy wierzyć, że taka osoba jest zła sama z siebie. Dlatego też najbardziej przerażające postacie to te, które zabijają, gwałcą czy torturują dla przyjemności bez wyraźnej przyczyny.
Natomiast gdy jest to bohater pozytywny częściej odwołujemy się do jego wewnętrznych atrybutów. Pewnie jest szlachetny, dobry i przykładny, dlatego postępuje w określony sposób. Stawia czoło przeciwnościom i złu, ponieważ czuje i uważa, że to jest słuszne oraz że tak powinno się postępować. Chociaż niekiedy mamy też bohatera pozytywnego, który staje się dobry i szlachetny dzięki dramatycznym doświadczeniom z dzieciństwa (na przykład był świadkiem morderstwa rodziców jako dziecko i teraz chce naprawiać świat).
Chociaż muszę przyznać, że niekiedy dopisanie przeszłości danego bohatera działa na niekorzyść postaci. Czasem dana osoba jest bardziej intrygująca i charyzmatyczna z punktu widzenia widza, jak pozostaje w sferze tajemnicy. Nie wiemy co ją doprowadziło do tego momentu i co ją motywuje. W mojej opinii taki zabieg ‘zyskania przeszłości’ zaszkodził Hannibalowi Lecterowi lub nawet Wolverinowi. To tak jakby zdradzić przeszłość Jokera…
Joker to fajny przykład świadomego antybohatera, który rozumie potrzebę racjonalizacji zła i wykorzystuje ją by pogłębić swój wichrzycielski wizerunek. Mało tego, wie też co inspiruje do zła innych, co czyni z niego genialnego manipulatora. Ujawnienie jego przeszłości byłoby sprzeczne z koncepcją walki ze złem przedstawioną w Batmanie, bo poznanie źródła zepsucia Jokera umożliwiłoby znalezienie jakiegoś złotego środka, a w tym świecie takiego nie ma i być nie może. Nie zgodzę się za to, że "zyskanie przeszłości" zaszkodziło Hannibalowi Lecterowi. Nie jest takim jasnym ucieleśnieniem zła jak Joker, nie ma swojej inteligibilnej nemezis, z którą musi prowadzić odwieczną walkę. Ujawnienie jego przeszłości dodaje tej postaci głębi, a sam fakt poznania jego historii nie rozbiera go z tajemniczości, bo choć jako ludzie częściowo jesteśmy produktem naszego środowiska, to prawdziwą determinantą naszych czynów nadal jest wolna wola, a warunki jej skażenia stwarzają pole do wspomnianej przez Ciebie refleksji "jak ja bym w takim wypadku postąpił?". Prawdziwą zagadką jest jego przysposobienie, a przeszłość nie jest w stanie tego w pełni wytłumaczyć. Nawet gdybyśmy wiedzieli o nim wszystko, to co siedzi w jego głowie (ten zalążek zła), nadal pozostałoby tajemnicą, a przynajmniej przedmiotem do badań.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że nawet znając całą przeszłość jakiejś osoby nie można by przewidzieć jej zachowania. Bardziej chodziło mi o to, że spodziewałam się czegoś innego po przeszłości Hannibala, a ta ostatnia książka tudzież film mnie nie zachwycił. Pewnie każdy fan sobie dopowiadał co też mogło się tam kryć, niektórych to zadowoliło innych nie. Z drugiej strony oczekuję drugiego sezonu serialu, bo pierwszy był całkiem w porządku, zwłaszcza wizualnie.
Usuń